taka tam prehistoria

Bruno bardzo rozemocjonowany opowiada, czego się dowiedział od Gucia

  • Pingwiny muszą cały czas pilnować jaj, więc tak się wychylają i strzelają kupą daleko!
    Po chwili zadumy dodaje
  • Trzeba uważać jak się jest na Antarktydzie

  • Brunio, ty chyba polubiłeś kolorowanie.
  • Taaak!
  • To może chcesz, żebym ci coś do kolorowania wydrukował?
  • Tataa…
    (Oho! – sobie myślę – ten ton… pewnie już coś powiedziałem nie tak).
  • …cytas mi w myślach!

😁


Podczas śniadania Bruno nagle milknie i zamyśla się głęboko

  • co tam Bruniu – pytam
  • Niiiiic, Myśle sobie o swoich snach

Chłopcy w nieskończoność przedłużali wieczorną zabawę lego. W końcu było tak późno, że zgasiliśmy światło i nie było żadnej książki przed snem.
Już i przysypiamy ale Bruni wierci się, sapie, jęczy, co chwilę wzdycha. Pytam w końcu

  • Bruni, co tam?
    Ponurym, przesyconym cierpieniem głosem odpowiada
  • źle sie cuje bez cytania.

  • mój plan jest fenomenalny. Ja biorę dwie niebieskie, Ty jedną zieloną. Idziemy!

  • Zobacz Mamo ile zdjęć mojego oka! Niebieskiego!

  • Brunio, wyciśniesz mi lekarstwa?
  • O, i mi też?
  • Niee, nie dzisiaj. Bo mnie wykońcy to wyciskanie codziennie. Daajcie mi tłochę spokooju.

Dodam, że jest to poranny rytuał, którego Bruno zwykle pilnuje jak oka w głowie

Wiąże się z liczeniem, układaniem, dopytywaniem o ilość tabletek. Jest nawet specjalna miseczka na leki


Bruno ostatnio gardzi swoim kompletem sztućców z pszczółką, tzw. „Osowym”. Przy śniadaniu na wszelki wypadek dopytuje

  • Bruni dać Ci dorosłą łyżkę do płatków?
  • Mamo – głosem pełnym zachwytu odpowiada Bruno – cytas w moich myślach!

  • Bruniu a ta Marysia z Twojego przedszkola to jest miła? – pyta Milan
  • miła – potwierdza Bruni – ale psotna – dodaje szybko.

Przed zaśnięciem.

  • Brunio, czemu zdejmujesz spodnie?
  • Bo one mają takie zatwałdzace i mi zatwałdzają pupę. Na kamień!

  • dzisiaj byl u nas w psedskolu elektrrrrryk! Naprrrrrawiał i gasił światło. Do nas do domu tez przyjdzie, bo ostatnio w Polsce jest mało prrrrądu!
  • Tata, mozes mi w kuchni dać kubek do picia, a potem zmykać?
  • Ocywiście zjadłem ziemniacki, a restę zupki wytarłem w rękaw!

Przy obiadokolacji.

  • A wiecie, ze Idzi ma taką pizamkę, w której mozna chodzić po lawie?
  • Naprawdę?
  • Ale cuję, ze to bujda!

Mama, a wies, ze w psedskolu to nie Mikołaj psynosi płezenty? Bo po piełwse Mikołaj jest w dzień niewidocny. Po długie nie łozdaje kamyków. A po tsecie Mikołaj nie istnieje! Bo juz się zabił. Juz dawno nie zyje. Pomocnicy jego łozdają płezenty.


  • Tata, a wies, po co skonstłuowano snułek? Zeby wciągać na psykład na gółkę! Na psykład sanki. I zeby dzieci mogły siedzieć na sankach, a dołośli stełować.

Jedziemy tramwajem, Bruniowi kleją się oczy

  • Bruni, Ty chyba masz ochotę juz odpocząć.
  • nie, udaję.

W niedzielę rano Bruno narzekał na ból brzucha i zwymiotował. I przeszło.
Przed chwilą.

  • Brunio, jak tam kwestia twojego wymiotowania?
  • Unikam. [pauza] Mamo, unikam wymiotowania. Bo jestem chory. I gdybym nie unikał, to co sekundę bym wymiotowywał!

W drodze do przedszkola:

  • To była wyjątkowo długa zima…

W przedszkolu:

  • Końcy się zima. To bałdzo smutne.

Bruno ma teorię na temat wody, lody i śniegu. Nie do powtórzenia, co jest czym, czy też co się w co zamienia.
Basia: Bo woda to taka magiczna substancja, która występuje pod różnymi postaciami, to się nazywa trzy stany skupienia: płynny, czyli woda, stały, czyli lód, i nawet gazowy, czyli para wodna.
Milan: Albo woda gazowana!


Brunio się przebiera. Wtem!

  • A, dzisiaj musę być elegancki! Kosula!
  • Brunio, ale to dopiero po południu.
    Biegnąc do pokoju:
  • Tataa, wieem! Ale juz psygotuję.

  • Święty Mikołaj jest albo najbogatsy, bogatsy niz kłól Polski, któły kiedyś zył, albo umie wszystko wymyślić.

  • Bruno, ale pospałeś! Jak chyba nigdy. Jest wpół do jedenastej.
  • Tata, całą noc oka nie zmłuzyłem.

  • Tata, a psy lepsych okazji znalazła się moja stała gła!

  • Patrz, Brunio, nawet mamy trochę lodu na szybie.
  • Mamy wyjątkowe zycie. A nie, mamy wyjątkowe auto. Inne nie mają tego lodu.

  • Tata, ja dzisiaj będę mało mówił i mało jadł.
  • W to drugie uwierzę. Ale czemu?
  • Noo… boo… łuszają mi się dwa zęby!

  • Mamo wies, że nie ma buraków?
  • Nie ma?
  • No nie istnieją, to osustwo
  • Ooo, a z czego robi się barszcz?
  • Z ziemniaków. Cerwonych.

  • Wiesz mamo, jak słyszę piosenkę ulica japońskiej wiśni to przypomina mi się nasz pierwszy przytulas.

Leżymy już, światło zgaszone, cisza. Nagle bardzo podekscytowany Bruno oznajmia

  • już niedługo będę miał stałki!!! (Zęby stałe)
    Po chwili namysłu dodaje
  • ale wiesz Mamo, że jak Ci stałki wypadną to już nowe noe urosną?
    Po jeszcze dłuższej chwili, grobowym głosem
  • i chyba umrzesz…

  • Mój bzuch jest napełniony po bzegi. Ale pęchez na słodkie klejące jest pusty. Ja mam chyba sto ctełdzieści zołądków!

W aucie. Brunio wychyla się fotelika

  • No jedź, gościu! To nie do ciebie, tata.
  • Ale tamten nie może jechać, bo przed nim są inni. Korek się zrobił.
  • To nie mogą psysybcić?

Milan w tramwaju wygląda przez okno, mechanicznie unosi dłoń i smaruje usta pomadką ochronną. Chwile później wciąż patrzy przez okno, znów smaruje usta.

  • Milan, mocno się zamyślasz przy każdej czynności.
    Miluś patrzy na mnie i uśmiecha się leciutko.
  • tak

  • A dzisiaj! Z okazji, ze opuscamy psedskole na tydzień, jedliśmy [tu teatralna pauza i dalej szeptem] ła-cus-ki.

Na zdjęciu – Tadaaam! Śnułek pokałmowy!


  • A wiecie, ze jak się zamknie ocy, to inne zmysły się wy-os-tsa-ją!
  • Tata, co ma słoń do fołtepianiu?
  • Brunio, ten żarcik jest starszy niż ja, ale nie wiem.
  • Słonia nie da się zafołtepianić, a fołtepian mozna zamknąć!

Zawsze raźniej w dwójkę – mówi Bruno dołączając do mnie w kuchni z kolorowanką


  • Mamo śniło mi się, że robiliśmy razem przygody

  • A wiecie, że Ałktyka to nie kłaj, tylko ob-sał świa-ta?

Bruno przy śniadaniu.

  • Każdy dzień na swoją noc…
  • A wiecie, że niedźwiedzie polałne wcale nie są śpiochami jak kocuł Bonifacy, bo musą polować psez więksą cęść dnia?
  • A wiecie, że woda rozpływa jedzenie na kawałki i bzusek nie musi tławić.
  • Nie zjem juz nic więcej, bo mnie bzuch boli, ale nie dlatego, ze mi się chce kupkę, tylko dlatego, ze jest pełen jutsejsych ziewów!
  • Co wolis, zeby cię psytsasnęło: sto pięćdziesiąt cegieł cy kocyk?

  • Bruno umawiamy się, trzy odcinki i koniec, Ok?
  • okeeeeej Mamo, właśnie trzy chce obejrzeć.
    Po chwili przychodzi i szepcze mi do ucha – ale Mamusiu kochana nie obrazisz się jak mi się przypadkiem obejrzą cztery, okej?

Przy śniadaniu. Bruno jeszcze śpi. Milan i Basia coś się przekomarzają przy stole. Wtem z “salonu” dobiega donośne:

  • Jutło tłusty cwałtek! Nie kłócić się tam płosę.

Wczoraj wieczorem Bruno ubrany w przedszkolne ciuszki fisuje na całego i jest nie do poskromienia.
Bruno! Irytuję się, czy możesz przestać skakać po łóżku?!

  • Mamo! Nie mo-gę! – skanduje Bruni skacząc – Bo to jest taka popiżamkowa sprawa a ja jeszcze się nie przebrałem!

  • Ile mozemy zjeść?
  • A ile chcecie?
  • Ja chcę jeden więcej niz Milan!

Herbatka w kubku, ciasteczko, łaska cukrowa i mała tęcza


  • Hej, bezzębny!
  • Brunio z dumą prezentuje dziurę po zębie.

  • Tata, wcołaj oglądałem bajki i chciałem spławdzić, cy ząbek się kiwa, wkładam palec i! I zastopowałem telewizoł i pobiegłem do lustła, patsę i! I nie ma!

  • Tata, pokazę ci, jak łealistycznie wyglądam, jakbym miał łajstopy, jak naciągnę spodnie i jesce włozę buty. To jest mega! To jest stos!
  • Teraz wdział czapkę i szalik, i stwierdził, że “to dopieło jest stos!”

  • Dobra, Brunio, zdejmuj to, wybieraj książkę i wskakuj do łóżka, poczytamy.
  • Tata, nie chces, zebym wyglądał tak ekstła?

  • Co wolis, zeby cię psytsasnęło: sto pięćdziesiąt cegieł cy kocyk?
  • Nie czekał na niczyją odpowiedź. Sam odpowiedział:
  • No ocywiście, ze koocyyk.

  • a wies Mama, ze jak byla pierwsa nocowanka w przedszkolu, to posliśmy nad Wisłę. Pani powiedziała – kto pierwszy przepłynie na drugi brzeg? I ja wygrałem!

Znienacka przy śniadaniu:

  • Jak niewidomy wycuwa, ze idzie na ulicy, jak jest śnieg? Pseciez zasypuje te kłopecki!

A to chyba jakaś klątwa:

  • O zes ty jedny mój dzemiku ulubiony!

  • A tełaz zabiełam się ostło za wylizywanie taleza!

Brunio jest w łazience, Milo idzie do łazienki. Otwiera drzwi. Po drugiej stronie Brunio.

  • Ale śmiesnie, Milan. Właśnie chciałem otwozyć dzwi, ale ty mnie wyłęcyłeś.

Odprowadzam Brunia. W drzwiach przedszkola.

  • Tato, ale ty juz nie wchodź do psedskola, dobła? Dzięki, ceść!

  • Chłopaki, to jutro możemy spać, ile chcemy, do oporu.
  • Ale taataa, naastaw buudzik.
  • Ale po co?
  • Bo akułat wolnego dnia to skoda małnować.
  • Aha. A na którą byś chciał?
  • Na piełwsą!

Brunio zerwał się chwilę po 8:00 i pognał na siku do łazienki. Wrócił do łóżka.

  • Brunio, śpimy jeszcze?
  • Nie, tata. Ja tełaz… zapisuję sobie… w głowie… co będę dzisiaj łobił.

  • No pytam się po łaz kolejny, kto mi codziennie miasa skałpetki?
  • Ale jak to miesza?
  • No pats! – I pokazuje mi zwinietą parę.
  • To znaczy nie mają być tak zwinięte parami?
  • Nie! Ale znowu są pomiesane. Kłopecki mają być z kłopeckami, a gzybki z gzybkami.

Bo to muchomorkowe skarpetki. Oryginalnie – “wymieszane”.


Tata, mam nadzieję, ze nie zapomniałeś połtfela.


  • Tatoo, mamy tyle tych lekałstw, ze zanim je wsystkie zużyjemy, to chyba juz umzemy.

  • Tata, a wies, ze słońce ma tylko jeden płomyk?
  • Naprawdę?
  • No tak. Tylko jeden płomyk wystałca dzięki temu, ze [pauza] Ziemia się obłaca!

Wyjaśniwszy, jeszcze dłonią zademonstrował, jak to Ziemia się obraca.


  • Patrz, Brunio, jaka ciemna, ciężka chmura nadciąga.
  • Tata, jest tylko jedna chmuła. Myśli się, ze jest wiele chmuł, ale jest tylko jedna wielka chmuła. Casem widać duzo małych, odłąconych chmuł, ale dlatego, że nie widać połąceń.
  • A wies, tata, ze jest tylko jeden Księzyc? Bo jak widać cały, to jest cały, a jak widać niecały, to jest tylko zasłoniony psez niebo ten sam Księzyc.

Tu nagły szał sprzątania. Brunio pięknie ogarnął swój kącik.

  • Napławdę wielka zmiana, nie, tatku? Nie psypuscałem, ze cłowiek moze być taki scęśliwy!

Pardon, pomyłka!

-…ze cłowieka moze spotkać takie scęście!


Podczas sprzątania odnalazł się (to tak to działa?🤔) zagubiony komiks, jeden z Milana ulubionych. Więc Milo przyspieszył (przyszybcił😁) swoją pracę i nagle podskoczył:

  • Skończyłem! Mogę już czytać?!
  • Brunek, pomóc Ci te klocki znieść na dół?
  • nie, dzięks! Mam już plan.

Milana odwiedziły koleżanki. Grają w gry, gadają, śpiewają. Milan coś opowiada i opowiada. W pewnym momencie słyszę – sorry, że tak dużo gadam o mojej kuzynce ale ona jest bardzo fajna.


Policylem do 200 i dalej nie moge spać. To ja mówię, policz jeszcze raz.przychodzi policylem aż do 250 i nic. Próbuj mówię. I słyszę z pokoju: 6, 225,20, 26,200,100. Poszłam ,poglaskalam i chyba śpi. A cały sens, to to że odgraża mi się że przyjdzie do mnie spać, a pewnie chciałby już ,bo tv! I tak sobie liczył na głos, przy usypiającym Milusiu.


“Tata, klasy są łatwizną”.


  • Milan, nie zabiełaj mi białych klocków, pseciez wies, ze ja lubię białe klocki, bo one są jak z Antałktydy, a ja lubię Antałktydę…
  • No nie…
  • …bo tam pseciez zyją pingwinki!

  • Blunek, chces się tez psebielać w łazience?
  • Tak.
  • To chodź.
  • Ale nie pac, jak będę zdejmował spodnie.
  • Dobla, ale ty tez nie pac.
  • Dobła.

Milan podczas śniadania łapie się za brzuch i mówi

  • coś mnie tutaj boli
    Bruno ze zbolałą miną odpowiada
  • to i tak mas scęście Milan, bo mi wcoraj coś pseskocyło w mózgu

Bruno przy robieniu tostów z serem

  • Nie chce tego sera Mamo! W nim są dziurki!
  • mogę je wyciąć
  • Mamo! To będą jesce więkse!

  • Tata, znowu mi dałeś niewkładalną skałpetę!
  • Sorry, to może znajdź jakąś wkładalną?
  • Wsystkie skałpety w tym domu są niewkładalne!

  • Popłosę dokładkę.
  • Płatków?
  • Pewnie. A cego? Tata, cy ty nie mas łozumku?

  • Chłopaki, jak tam wasze przebieranie się w piżamki?
  • Moje i Milana zełowo!

  • Milaan?
  • Co?
  • A zauwazyłeś, ze w wiosce Smełfów w ogóle nie ma komputełów?
  • Wow…

  • A co Ty robisz kotku?
  • kamuflażuje

  • Nawet Teodor myślał, że to piżama. Bo przecież dziwnie wyglądałem. Podobało mi się

  • Mamo ja Ci mowie, że mnie kolanko boli a Ty w ogóle nie reagujesz!
  • Skarbie, tule Cię i masuje kolanka przecież
  • Mamo, wcale nie reagujesz. Ty mnie chcesz tylko wykiwać!

  • Milaan?
  • Co?
  • A wiesz, że jak będziesz w piątej szkole…
  • Klasie!
  • …klasie, to ci wyłośnie pierwszy włos z błody?
  • A skąd wiesz?
  • Nie powiem!

  • Mamo a jak jedliśmy wczoraj ten tort to Tobie nie smakował nadzień.

  • A ja tez bede na Twoich urodzinach Milan?
  • będziesz, już to ustaliliśmy. Tylko się nie popisuj przed cala klasa!
  • Ja się nigdy nie popisuje!
  • Jasne…

  • Od wczoraj prześladuje mnie nieszczęście!
  • Oj, a co się dzieje?
  • To znaczy całe przedszkole.
  • Co się wydarzyło?
  • Teoś się wczoraj oparzył maszyną do popcornu.
  • Macie maszynę do popcornu w przedszkolu?
  • Nie, ma w domu, dostał na urodziny od kolegi.
  • Aha.
  • Laura uderzyła się w mur.
  • Oj.
  • A Marysia uderzył się w głowę.
  • Ale seria…
  • Hugo przewrócił się na chodniku.
  • O rany!
  • A Igancy sobie wbił długi gwóźdź.
  • Gdzie?!
  • Nie wiemy. Ale od wczoraj nie możemy go wyciągnąć.
  • To ciekawe…
  • A Tomek… Tomek opowiada, że się walnął w sufit w swojej piwnicy!
  • Dobrze, że ty w porządku.
  • No jak to, tata? A moje rany z wczoraj?
  • Jakie rany z wczoraj?
  • Nie pamiętasz? Z placu zabaw.
  • To już z przedwczoraj.
  • No tak.

  • Milan, od wczoraj moje przedszkole prześladuje nieszczęście.
  • Jak to?
  • Ignacy ma wbitą wielką drzazgę, ale jeszcze nie wiemy, gdzie, więc jej nie wyciągnęliśmy.
  • Aha.
  • Teodor – oparzenie gofrownicą i takie tam.
  • Przecież nie macie gofrownicy w przedszkolu.
  • To znaczy w domu, maszyną do popcornu, bo ma.

Brunio dzisiaj w drodze do przedszkola relacjonował mi pełen atrakcji weekend. I zakończył:

  • I wiesz co, Tata, zmałnowaliśmy sześć godzin!
  • Jak to?
  • No trzy godziny zmałnowaliśmy na podróż do Cieszyna. I trzy jak wracaliśmy do Polski!

  • O, jaki wiatr, chyba jednak będzie burza.
  • To chyba nie może być wiatłu.
  • Czemu?
  • No, tataa, cisza przed burzą, nie wiesz?

  • Mamo, ile dodajesz mleka?
  • do czego?
  • do mąki
  • mąki? Jakiej mąki?
  • Mamooooo! No do ciasta!
  • ???

No i mamy 30 stopni na dworze, 300 stopni w kuchni i ciasto pomarańczowe z makiem i czekoladą w piekarniku…


Brunio w środku zabawy.

  • Tata, idę siku, potem zobaczę, gdzież są Milan i Mateusz, a potem będę leniuchwał.

  • A ile, Milan, miałeś lat w latach siedemdziesiątych?

  • Tata, patrz, znalazłem grosza!
  • No to pochuchaj na niego.
  • A po co?
  • Żeby było ich więcej.
  • E, nie chcę. Schowasz do kieszeni?

Bruno posługując się mapą szuka miejsca gdzie ukrywają się jego krótkie spodenki. Tzn szafy. W kaloszach, które są za małe więc koniecznie musi je ubrać.


  • Tata, jeśli jest piaskownica, to zbiór kamieni to kamienica.
  • Słusznie. Ale czy zbiór dżdżu to dżdżownica?
  • Tatoo!

Bruno monologuje pod prysznicem.

  • Mamo jak się ma katar to można umrzeć na dwa sposoby! Jeden to taki jak pijesz wodę i wtedy nie możesz oddychać nosem i się udusisz. Drugi taki, że nie pijesz wody żeby się nie udusić. I umierasz z braku wody. Bo bez wody to czterech dni nie przetrwasz.
  • Oraz że Jego najlepszym kumplem jest Igi, gdyż raz ocalił Bruniowi życie. Wyrwał Tomkowi (inny kumpel z placówki) patelnię, która podobno tenże zamachnął się na Brunia.

  • Mamo a czujesz tak czasem, że się kręcisz i kręcisz?
  • Że mi się kręci w głowie?
  • Nie. Takie uczucie, że całe ciało Ci się powoli kręci
  • No… nie wiem, chyba nie
  • Czujesz, czujesz. Bo to ziemia się kręci i Ty z nią.

  • Tata, a wiesz, że kolorów nie ma? Tobie się wydaje, że są, a ich nie ma. To tylko tak się światło odbija, że widzisz kolory.

  • Milan, możesz ty to przeczytać, bo to jest za długie na moje możliwości.

Dzisiaj rano

  • Bruno przebrałeś się już?
  • ⁠nie Mamo, bo wyruszyłem w ekspedycję!

  • Tomek, czy Ty puściłeś bąka?
  • To tylko zapach lasu.

  • Bruni, wyjdź na taras i sprawdź czy krótki spodnie są dziś ok.
  • dziś preferuję długie spodnie – odpowiada Bruno z tarasu

Bruno pilnie ogląda drożdżówki w piekarni.

  • ja to wiem co dzieci lubią najbardziej – mówi do Bruna starszy pan w kolejce – Frytki!
  • Ja tam wolę kluski śląskie – odpowiada chichocząc Bruno.

Idziemy po Milana do szkoły.

  • Bruno możemy iść Trawiastą albo lasem. Ale jak lasem to musimy się sprężać.
  • To już się nie prężmy i chodźmy Trawiastą

  • ta Emilka to się w ogóle nie zna na żartach
  • Jak to?
  • Bo ja sobie żartuję, że ją uderzę łopatką a ona się boi
  • Hmmmmm
  • Bo ona jest taka poważna! A ja jestem żartowniś

  • Tatoo, a jak to jest możliwe, że się zawsze dobrą skarpetą trafia na dobrą stopę?

  • Brunio, co tak siedzisz? Zmęczyłeś się?
  • Czekam, aż człowiek o imieniu Maciej stąd wyjdzie, żebym mógł się spokojnie przebrać! Ciebie, Milan, też to tyczy!

Brunio: – Ktoś wie, gdzie jest mikroskop?
Milan: – Tam, na drugiej półce.
Brunio znajduje, wyjmuje, ustawia.
Ja: – Brunio, a co chcesz obejrzeć?
Brunio: – Mój włos chciałem, bo mi odpadł, ale już się zgubił.
Ja: – To może wyrwiesz następny?
Brunio: – O, nie!


Ja myślę, że to centrum [bajek] to w połowie byle jak wykorzystane miejsce, żeby tylko było wykorzystane miejsce.


No ja usłyszałem: “A jaką pan chce? Samą, z tym, czy z tym i z tym?”. Wziąłem “z tym i z tym”.


  • Hej, konstruktorzy, co budujecie?
  • Raczej bawiorzy, bo teraz się bawimy.
  • Milan, mam pomysł! Jak skończymy tę robotę, to będziemy się siłować!
  • Yyy, no nie wi…
  • No, to DO ROBOTY, braciszku!

Milo: – Tata, a gdzie mamy wodę?
Ja: – Chyba w plecaku, a plecak w bagażniku.
Bruno: – Chyba. To pożyjemy, zobaczymy, jak powiedział filozof. To znaczy nie wiem, czy tak powiedział filozof, ale ktoś tak powiedział.


  • Bruno, a z tego będziesz korzystać?
  • Tak.
  • A kiedy?
  • Jak będę miał 40 lat.
  • Ale to są łamigłówki dla sześciolatków.
  • No właśnie.

  • Milan, to jest prymitywne!
  • A co to znaczy prymitywne?
  • Nie wiem.

Przekraczamy graniczny most na Popradzie. Granica. Milo odczytuje znak drogowy.
Milo: – O, Rzeczpospolita Polska!
Bruno: – A co to znaczy?
Milo: – No Polska, wjechaliśmy do Polski.
Bruno szybko otwiera okno.
Milo: – Co robisz?
Bruno: – Chce znowu pooddychać polskim powietrzem!


Mamuś zobacz moje wspaniałe odkrycie! Papa Smerf, to Karton Smerf


  • Chłopaki, okazuje się, że zamiast złożyć tę furę prania upiekłam Wam ciasto i zrobiłam kakao.
  • Bruno tonem głębokiego zrozumienia i współczucia: życie matki jest trudne…

  • Tatuuś, co robisz?
  • Jestem w toalecie.
  • A długo jeszcze?
  • No, parę minut…
  • A mógłbyś się szybciej pośpieszyć?

  • Bruno! Ta deska jest kompletnie zasikana!
  • Bo ta deska jest beznadziejna!!!
  • To podnoś ją i sikaj na stojąco!
  • O nie, nie, nie. Tego już za wiele!

  • tfu, tfu, tfu – Bruno rozsiewa naokoło udawane splunięcia
  • Bruno, co Ty robisz?
  • Wypluwam te myśli co mi wtłaczasz do głowy!

  • Bruno, przygotujemy coś pysznego dla Milana na urodziny? Może pizza?
  • mamo, urodziny, to urodziny
  • ?
  • Nic pożywnego!

Widząc, że wyrzucam paragon Bruno upomina mnie

  • paragon zawsze się przyda
  • Tak? A co będziesz z nim robił?
  • No jak będzie potrzeba to wysmarkam nos

Bruno planuje wizytę na strychu u Babci Anielki

  • Mamo przyniosę coś do czilowanka, coś co będzie udawać stół i jakieś jadło

Bruno układa hasło do krzyżówki

  • e, r, y, t… nie ma „a”, chciałem ułożyć Erytra
  • A co to jest?
  • Nie wiesz??!!
  • Nie wiem
  • Ja też nie wiem

  • Mamuś ja sobie tak czasem siadam i wspominam dawne czasy. Wspominam to drzewo, które kiedyś tutaj stało. (Na przedszkolnym podwórku)

Bruni śpiewa coś niezrozumiałego

  • ja sobie śpiewam różne przejęzyczone piosenki i to są odłamki różnych słów.

  • W mojej muffince są dwie wiśnie!
  • Jak to możliwe? w każdej było po jednej
  • Wcale nie! Ja już trafiłem na milion muffinek, w których były dwie wiśnie chociaż zjadłem dopiero trzy!

  • wow! Kolejną rzecz ułożyłeś z tych samych klocków
  • Tak Mamo, bo ja jestem mistrzem w kombinowaniu rzeczy!

  • Lukrecja mi śmierdzi odkąd przeczytałem o niej w pierwszej klasie szkoły podstawowej!

  • Bardzo lubię kalosze bo można dzięki nim nie uniknąć wychodzenia na podwórko w deszczowy dzień

  • Milan a wiesz że jak kiedyś będziesz chodził do piątej szkoły
  • Klasy!
  • Klasy, to wyrośnie Ci jeden włos na brodzie?

  • Szybko to uknułem! Wspaniale Mamo, że dałaś się porwać w wir tej przygody!

Pisze, pisze, pisze, wtem!

  • A tak dobrze mi szło!
  • Co się stało?
  • Źle napisałem dwójkę.
    Wysłane z iPhone’a