Pod choinkę

Rozmawiamy z Milanem o różnicy pomiędzy znaczeniem słowa czarownica a czarodziejka.
– czarownica to słowo raczej negatywne, a czarodziejka pozytywne
– Mamo, to słowa też mogą mieć Covid?


Bruno przywędrował do naszego łóżka po północy, kiedy jeszcze czytałam książkę. Trzymam więc czytnik tak żeby mu nie świecił w oczy. Brunio leży w ciszy z szeroko otwartymi oczami.
Po chwili słyszę głos pełen urazy.
– Mama ale tu psysedłem sie psytulać…


Milan nie wgląduwaj sie w nasze katalogi! 


Mama pamiętaj zeby zawse jeść. Bo jak nie będzies jeść to umarniesz! 


– mamusiu nie desperuj


– Narysowałem Mamę pod parasolką
– narysuj też Tatę
– tata sie nie zmieści


– Milan, im dluzej bedziemy ogladac tym krocej bedziemy sie bawic.
Wiec może pobawmy się?


– Brunek! Jesteś pszczoła!
Nie, sam jestes psc.. ps.. pso… kto się przezywa sam się tak nazywa!


Nowa wersja grających kiszek
– moje selduszko bije marsza, bo chce jeść.


Bracia prowadzą dialog:
– ty jesteś pupa stara!
– nie to ty jesteś pupa stara
– ty jesteś pupa stara i basta!


Brunio je na kolację biały ser wędzony
– z czym chcesz ten serek Bruni?
– z waniliowym cukrem jeśli mamy, a jeśli nie mamy to z oliwą


Przed wyjściem na spacer
– mama cy splawdzis pogodę?
– ładny dzień mamy dziś Bruniu
– co jak bedzie desc?
– weźmiemy parasol
– co jak napisą – zakaz parasoli?


Przed tygodniowym wyjazdem służbowym
– papa tata, będziemy w kontakcie, czuj sie dobrze, baw sie dobrze, nie zachoruj


Po dniu chłopaka w przedszkolu
– ale masz świetną odznakę i jest na niej napisane “super chłopak Bruno
– no tak mama, bo ja przecież jestem super chłopakiem, co nie?


Monologo dialog
– a dzisiaj w przedskolu wsyscy bawiliśmy sie w statek a Gutek był kapitanem bo jest najstalsy ocywiście!
– a ty kim byłeś?
– no gorylem ocywiscie! Ta kajuta co sobie zbudowałem jak zniscył mi sie statek ten,
zniscył sie statek Gutkowi cyli ten… yyy spsątaliśmy.



wracając ze szkoły
– a K. musi narysować całą mapę Europy, bo prawie żadnego państwa nie znał z Europy. Mama a Muminki są z Chin, czy z Finlandii?
– z Finlandii
– no właśnie, a K. mówił, że z Chin, na Muminkach też się nie zna.


– Bruno! Muszę z Tobą poważnie porozmawiać! Dlaczego zmieszałeś wszystkie zingsy z przyczepiakami?
– Milan, to nie jest cas na rozmowę, to nie jest cas na rozmowę!


– muszę kiedyś wziąć ten grzebień do Babci
– i co będziesz nim robił?
– no grzebał!


Milan mocno zirytowany deklarowaną przez Brunka wszechwiedzą
– a ty tak Brunek wszystko wiesz i wiesz!
– nie, nie wsysko wiem. na psykład nie wiem ile zębów ma ryba


ja chce tylko tych pzytulać, których znam i jesce nie umarli


– silnik jest najważniejszy w samochodzie
– noooo, duzo zecy jest najwazniejscych. na psykład dłubanie w nosie, oglądanie telewizji, sadzenie kwiatów.


– tata, mam zagadkę do rozwiązania. O, sam odwiązałem te zagadkę!


– Bruniu! czym ty tak pięknie pachniesz?
– śniegiem


Przekleństwo na miarę czterolatka
– do stu tysięcy par lodów i lizaczków!


Omawiamyz Brunkiem śniadanie
– jestem dzisiaj kotkiem, casem kotki piją same mlecko ale casem moga pseciez sie napić mlecka z płatkami


Milanowe recenzje literackie
– mamo przejrzałem te książkę i uznałem, że ma bardzo wzruszające obrazki.


– Mama! muse bo chce! a jak chce to moge!


– Mama zrobię Ci operację pupy
– a co jej dolega?
– bakterie tam wpadają. Trochę poroluję, teraz śrubokręt.
– Nie bedzie bolało, obiecuje. Aha, nie ta pupa, ta druga pupa.


Brunio opowiada bajkę
Stópka się zakochała w rączce i żyły długo i szczęśliwie aż przeniosły się do Polski


Milan opisuję Miję z lego friends
– ona jest taką sportowką
– sportowką?
– no sportuje dużo


Dzisiejszego wieczoru sporo było o szkole. Miluś się co nieco obawia.
– Ale Miluś, ja cię będę z tatą zaplowadzał do skoły, bo w skole jest się dłuzej niz w psedskolu. Albo ty będzies po mnie psyjezdzał. Jak mnie zapytas, to ci opowiem, jakie były paaniee, ile było dzieecii, cy było faajniee. Bo ja cię będę słuchał.


Po czym, siedząc na toalecie, mi jeszcze tłumaczył, że:
W skole jest się dłuzej niz w psedskolu. Bo w psedszkolu tylko się siedzi, bawi, wychodzi na podwólko, placuje, dają ci jeść, wycina się coś z papielu, komputel jakiś na psykład, no i ktoś cię zabiela do domu. I jus!



A tuż przed zaśnięciem dorzucił:
– Mi się jesce psypomniały takie opowiastki. Bo Teoś ma złamane selce…
– Brunioo, nie złamane, tylko ma dziurkę w sercu!
– …no i Teoś tak powiedział i dzieci chciały zobacyć, ale to pseciez jest pod skólą i nie widać, ale dzieci psychodziły, a ja mówiłem, że nie widać.
(Bo kumpel Teodor faktycznie ma wadę serca, już dawno miał operację, idzie ku dobremu. )


Dialogi z tylnej kanapy, czyli żelazna logika Brunia.

Wczoraj:
– Chłopaki, chcecie jechać do domu czy do babci Anielki?
– A mama jest w domu?
– Mama jedzie dopiero, chyba do domu.
– To ja chcę do domu.
– Milan, ale nie wies, cy mama jedzie do domu.
– Wiem.
– Nie wies, bo tata powiedział “chyba”.


– Milan, a ja pomachałem tamtej pani.
– Której?
– Tej, któla za nami jedzie.
– Tej, co prowadzi auto?
– Nie wiem. Ale ktoś plowadzi, bo auto jedzie. I ta pani nie ma dzieci.
– Skąd wiesz? Nie byłeś u niej w domu.
– Ale nie widziałem w aucie zadnych fotelików.


– lobie plecak, mały…
– zaltowałem! Nie lobię pkecaka tylko telewizor


“Najfajniej będzie, jak będę smokolwem!”


– a wcoraj w psedskolu, psedskolaki ksycały tak głośno ze na całe Krakowo!
– Ty też tak krzyczałeś?
– tak…
– a co tak krzyczeliście?
– nie pamiętam Mama, to było wcoraj!


Pytam Tomcia, co to za pojazd, bo ja nie wiem.
– Ja wieeeem! Bo ta droga prowadzi chyba do rolnictwa!
Tu jest napisane chyba mleko i ten traktor zawiezie mleko do rolnictwa.


– Tata, powiem ci coś. Jak kiedyś wysliśmy z babcią i Milanem wyzucić śmieci, to wiedzieliśmy, ze ktoś… podstępnie! Bo jeden slaban nie chciał się otwozyć, a drugi slaban nie chciał się zamknąć, cyli ktoś – tu Brunio zniżył głos i zmrużył oczy – pod-stęp-nie. Baldzo niefajna splawa!


Jedziemy z Milanem tramwajem. Przystanek Stradom ogłasza nagranie.
– na tej ulicy ktoś stracił dom, podsumowuje Milan


Po zjedzeniu owsianki na śniadanie
– Bruni, chodź się umyć, cały jesteś w czekoladzie!
Bruno po dłuższej chwili namysłu
– Mama ale to jest nieplawda co mówis. Nie mam cekolady tu i tu i tu – pokazując brzuch ręce i nogi.


– Brunek, nie mów do mnie stary, dobra?
– Milan, casem tseba słuchać młodsego blata.
– Oj, Brunek, co z ciebie wyrośnie?
– Staly!
– Nie mów do mnie stary!
– Musiałem tak powiedzieć, bo ty mówis co z ciebie wylośnie.
– Gruszki na wierzbie czy śliwki na sośnie?
– Gluski!


– Kto nam będzie sprawdzał bilety?
– Automat.
– Ale nie mamy żadnego automatu, a rodziców mamy!


Wróciliśmy. Bruno zagląda do lodówki.
– Taataa, a nie sądzis, ze moze chciałbym tlochę ogólkow?


– A nie słysałeś, jak mówiłem, ze ja ządzę całym światem?
– Naprawdę?
– A lacej całym wsechświatem!


– Jak dobze jeść kółecka z dawnych casów! – oznajmił Brunio, odnalazłszy miseczkę z kiedyś tam zachomikowanymi płatkami śniadaniowymi.


Tomuś zasypia. Nagle…
– Mamo, a ja tlochę lubię descyk.
– Tak?
– Tak, ale tylko u cioci Bozenki. Bo jak pada descyk, to losną loślinki i możemy potem szybciej dawać do tlaktolka malchewki i inne wazywka.


– Tata, a są jakieś imiona na “ch”?


W domu sprzątanie. Chłopcy zamknięci w swoim pokoju. Podejrzanie długo tam siedzą. I podejrzanie cicho jest. Wchodzę. Bruno siedzi na swoim łóżku, Milo stoi przy biblioteczce.
– Co robicie?
– A, nic, przeczytałem Bruniowi książkę.
– Taak, o Kici Kocii! “Nie chcę się tak bawić”.


Reisefieber 3 dni przed przyjściem Mikołaja
Milo wczoraj i dzisiaj zrywał się (za) wcześnie i marudził, że nie może się doczekać poniedziałku. I że po co te weekend?!
Plan mieli taki, żeby wstać wcześniej i zdążyć się pobawić.


– czy Babcia ma covid?
– tak Milanku
– a była szczepiona?
– dwa razy
– ufff, to nie umrze!
– nie, nie umrze
– a umrze wymienia się na umarła?


Tulimy się przed snem
– jakie to jest miłe, że lubicie się tak przytulać
– (Bruni) jakie to jest miłe, ze nas ulodziłaś!


– Brunio, piżamka, łóżeczko i czytamy?
– Taataa, ja jesce musę tlochę pomówić!

Deklaracja przed nocowaniem Milana u Ali
Jak Brunek lub Tomek coś rozwalą i nie będą się tym już bawić, to Ala I Milan to posprzątają
‘Bo ja lubię sprzątać. I Milan też.’


A my tu ciągle słyszymy, że Ala nie musi w domu sprzątać, bo Ciocia Basia za Nią sprząta.


– Mam najlepsy pomysł na świecie! Zeby umyć buzię, tseba wziąć ścielkę, namocyć, psyłozyć do buzi, poklązać buzię – i jus! Buzia umyta!


Słyszałam, że niektórzy twierdzą, że nasz Dyziuś wygląda jak..kłębek kurzu?


A Brunio zjadł już dwa śniadania. To drugie to płatki z mlekiem. Między jednym a drugim donośnym mlaskiem dało się słyszeć: “Mmmmm, cioklit!”
Gdyż płatki były czekoladowe


Bruno od pół godziny śpiewa te same dwa wersy jakiejś piosenki.
– Wybac, mama, ale to śpiewanie jest takie fajne, ze nie mogę się od niego odelwać.
– cysty kurcak to scęśliwy kurcak, nawet jeśli jest tylko pomnikiem


Brunio: Tata, a wies, że kiedyś to takie tsy państwa lozeblaly Polskę? Najpierw jeden kawałek, potem dlugi kawalek, potem tseci kawałek. Ale na szczęście Józef wezwał swoich kolegów i zawalcyli. O sable! Bo sable to były takie miece. I postanowili tymi szablami zawalcyc o nas klaj i go odzyskali. Dzisiaj śpiewaliśmy taką piosenkę: “Na stos, na stos, scelecka polaadaa”.
Milan: Oj, Brunio, brygada, nie porada…


Leżymy, ciemno, cisza, wydaje mi się, że Bruno już śpi, wtem! “Jesce Polska nie źginęła, póki my zyjemy, co nam obca psemoc… yyy… sablą odbiezemy”.
Dziś hymn płynnie łączy się z “na stos, na stos”.


A z kolei kolega Hugo utrzymuje, że to Australia była jednym z zaborców. I że o niepodległość walczył niejaki Józefucki.


– A moze jakbyśmy obiecali, ze jutlo będzie gupi dzień, to byśmy spali az do dlugiej nocy? Zeby było tlochę mniej czasu na gupoty, zeby mogły się zlobić.


Milan woła mnie z łazienki. Co jest? – se myślę – przecie Milo jest samoobsługowy. Zaglądam. Siedzi na toalecie. Na kolanach książka i “Świerszczyk”. Krzyżówkę rozwiązuje.
– Śruba się pisze przez “si” czy “ś”?
– Przez “ś”.
– A, dzięki.
To poszedłem.


Chłopcy w kąpieli
– Mama przynieś zingsy tylko nie żarówke bo przestanie świecić
– a czemu przestanie?
– no bo wiesz Mama, prąd i woda to nie dobre połączenie


Dziś Milan wstał wcześniej żeby rozwiązać krzyżówkę


Bruno przy śniadaniu
– juz nie moge docekac śniegu, bo juz zapomniałem jak sie go dotyka!


Bruni podpytywany o to jaki prezent chcialby dostać na urodziny odpowiada
– najbaldziej sie uciese, ze go mam
– no ale co masz?
– no plezent!


– Milan, wiesz że kalafiory mogą być fioletowe?
– Mamo, chyba Cię wyobraźnia poniosła!


Przy obiedzie:
– Tata, chyba nie dodałeś pieprzu do ryby…
– Nie.
-…i oliwy do ognia?


Bruni przy obiedzie
– Mama, a ja tak splytnie jadłem, ze… dostanę dokładkę!


Milan narysował oczepiny:
– Pan młody wysyla calus placzacej pannie mlodej
– A z tyłu ktoś śpiewa..?
– Ciocia Ewa
– Panna młoda płacze „bo jak w czasie oczepin nie zapłacze, to całe życie będzie płakała”
Ma się wzruszać pieśnią i płakać po panieństwie. Nie wiem czy widać ale włosy jej ścinają


Zasypiamy.
Ja: Muszę was zostawić, coś mi w brzuchu bulgocze.
Milo: Może to katar?


A co tam u Was? Bo tu “gupi tata, gupia mama, gupi Milan, cała lodzina jest gupiaaa!”
Teraz wyśpiewuje “Czy te oczy mogą kłamać”…


– …i to się nazywa hipokryzja.
– Slysałem! To się nazywa hipoklezja.
I co z tego?
Hipookleazjaa.


Zrobiłem makaron ze szpinakiem. Oczywiście nie jest do końca taki, jak być powinien. Są przecież wzorce niedościgłe.
Milo: Babcia Irenka powinna założyć restaurację ze szpinakiem: makaron ze szpinakiem, łosoś ze szpinakiem i sałatki ze szpinakiem…
Ja: A jak powinna ją nazwać?
Milo: “U Irenki ze Szpinakiem”.
Bruno: Albo naleśniki ze spinackiem!
Milo: I pierogi ze szpinakiem! Chodziłabym do tej restauracji codziennie.
Bruno: Ja tes!
Milo: Ale tam byłoby wszystko ze szpinakiem.
Bruno: Pseciez wieem!
Milo: I deserki.
Basia: A jakie deserki?
Milo: Rurki ze śmietaną i serniczek.
Basia: A szarlotka?
Milo: Babcia robi szarlotkę?
Basia: No pewnie, rewelacyjną robi.


– Brunio, a jak sobie upaćkasz ubranka w przedszkolu, to kto cię przebiera, pani czy ty sam?
– Od tego casu nowego, jak byłem u Pawełka, to w ogóle się nie ciapciam!


– Tata, a jakbyś nie miał mózgu, to byś był gapa i się ciągle psewracał.
– Nieprawda, jakby nie miał mózgu, to by nie myślał.
– A plawda, ze bez mózgu się umiela?


– Brunio, patrz, jakie chmury! Chyba znowu będzie padać.
– Mam nadzieję, ze nie napisą nam znowu “psygotuj się na niezwykłe zalewania”.


– Brunio, jak to jest, że zawsze ubierasz buty na odwrót? Tylko kaloszki dobrze.
– Taataa, bo kaloski ubiela się łaaaatwieej.


– Milan oburzony – Bruno nie możesz już nigdy tego jeść!!!
– hola, hola Milan to ja tu podejmuje takie decyzje
– slysys Milan? To nie ty ządzisz w tym domu tylko Mama. Plawda Mama?


– Milo, na niedzielę jesteśmy zaproszeni do babci Irenki na obiad.
– A co będzie, makaron z bo-ro-wi-ka-mi, hihihi?


– Chłopcy, jutro wyjeżdżam.
– A gdzie?
– Do Budapesztu.
– A gdzie to jest?
– No jak to? To stolica jednego z europejskich państw.
– Którego?
– Przecież wiesz.
– Węgrzech?
– Tak, ale mówi się Węgier.
– Jeezus, taata!
– Słucham?!
– To musisz przejechać całą Słowację!
– To prawda.
– Jednym słowem, musisz przeciąć Słowację.
– Jednym słowem tak.
– No nieźle.
Pauza. Wtem!
– Tataa, ale jak musis pseciąć Słowację, to ktoś ci musi pozwolić pseciąć, plawdaa?


– Tata, a tam będziesz mówił po słowacku czy po angielsku?
– Na Węgrzech po angielsku, a na Słowacji po słowacku.
– A znasz słowacki?
– Jako tako znam, dogadam się bez problemu.
– A Martin zna polski?
– Który Martin?
– No ten, którego spotkaliśmy w kawiarni w Uherským.
– A, Martin Šulík. Bardzo dużo rozumie, zna trochę słów, ale nie mówi.
– A jakich słów?
– Dzień dobry, dziękuję, proszę, przepraszam, do widzenia – te na pewno, takie zwroty grzecznościowe, albo można powiedzieć, że takie codzienne zwroty.
– No chyba poza przepraszam.
– Czemu?
– Bo nie codziennie robi się coś takiego, że trzeba przepraszać.
– W sumie racja.
Pauza. Wtem!
– I jesce lacej zna ceść, hejka, pa, pa…


– spanie jest bez sensu!
– Milan musis spać bo inacej nie będzies mógł… nie będzies mógł… się bić!
– bić!?
– no tak, bo nie kazdy ma w domu tarce zeby się obronić. My nie mamy tarcy ani mieca…


– A wiecie, cemu ja do wasego łózka psychodzę w nocy?
– Czemu?
– Zeby wam nie było smutno!


Gadaliśmy w aucie, że coś stuka w zawieszeniu, więc po weekendzie odstawię je do mechanika.
– Zostawię, obejrzą, jak będzie trzeba, to wyremontują.
– Taataa, raczej naprawią. Remontuje się domy.
– To auta nie można remontować?
– Nie. Pamiętaj: dom – remont, auto – naprawa.
Bobasy przynajmniej nie dyskutowały i nie wymądrzały się…


– Tata, a jak kiedyś sliśmy z mamą tam koło tlamwajów, to mama otwozyła sksynkę w bankomacie…
– Brunio, w paczkomacie.
– …w packomacie… yyy… jak to się, Milan, nazywa?
– Zdalnie.
– Otwozyła zdalnie!
– No to jest fajne rozwiązanie, no nie? Klikasz w telefonie i hop! otwierają się drzwiczki.
– Tatuś, a ja wiem, czemu to wymyślili.
– Czemu?
– Bo jest wszędzie ten koronawirus. To żeby nie dotykać tego ekraniku w paczkomacie.


Milo, gdy szliśmy do tramwaju rano:
– O, mżawka. Jak tu jest mżawka, to tam jest kapuśniak. Jak tu jest kapuśniak, to tam jest deszcz. Jak tu jest deszcz, to tam jest ulewa. Jak tu jest ulewa, to tam szkoda gadać.
– Tu to wiem, ale gdzie jest tam?
– No w chmurach.


Milan z kolegą po szkole jedzą w naszej kuchni pierogi. Nagle Milan się zamyśla i…
– Mamo, a ja w końcu chodzę na religię czy nie?
– No raczej nie
– To dlaczego dzisiaj byłem?
– Może pani Joasi pomyliło się coś z grupami? A było coś fajnego na tej religii?
– Nieee, straaaaaszne nudy.

Na co H.
– Milan ja też nie chodzę na religie, bo Boga nie ma.
– H. przestań! Niektórzy wierzą, że jest. Nie można tak mówić, będzie im przykro.

Milan tonem wyjaśnienia – bo wiesz Mama, ktoś kiedyś powiedział, że Bóg jest i napisał to do wszystkich gazet, do radia, telewizji. No i niektórzy uwierzyli a inni nie.


– Mamooooo – błagalnym tonem zaczyna Milan – a możemy z Bruniem posprzątać wszystkie nasze gry, puzzle i zabawki? Tak żeby wszystko było na swoim miejscu? I będziemy odkładać wtedy na miejsce a nie tak, wiesz, byle gdzie. I odłożymy te co już się nimi nie bawimy, Mamooo, możemy?
– … świetny pomysł Milanku! Może jutro rano? Bruni już śpi… Ty już prawie zasypiasz.
– Ymm! To nie!!!


Bruno po wycieczce na Maciejowa Górę
Zadowolony i zmęczony. Nic nie chce opowiedzieć. Pani Joasia powiedziała że było super. Bruno powiedział tylko – Mama, osukali nas. Sliśmy i sliśmy i nie było zadnych gór!
A najwazniejse, ze moja wyciecka na Maciejową była najfajniejsa!


– La, la, la, la, gitala, fujala, pupa stala, la, la, la, la, gitala, fujala, pupa stala?
– Bruno, kto cię nauczył takiej piosenki?
– Siam wymyśliłem! La, la, la, la, gitala…?